Maja Ganszyniec prowadzi własne studio projektowe, ma duże doświadczenie we współpracy z przemysłem (od lat projektuje m.in. dla IKEA). Jednocześnie w projektach własnych chce pozostać przy wartościach, które nie kojarzą się z seryjną produkcją i masowym odbiorcą. Wspólnie z Bogusławem Lisem, mistrzem rzemiosła, założyła markę Nurt. Ich wspólne umiejętności i chęć eksperymentowania zaowocowały kolekcją mebli, które wyróżniają się harmonijną formą i szlachetnymi materiałami (dąb, miedź, mosiądz). Uzupełnieniem są zaskakujące akcesoria, w których nawet powszechnie występujące surowce zyskują nową odsłonę.
Tradycyjne wartości w ramach nowoczesnej estetyki – to jedna z definicji Nurtu. Doświadczenie rzemieślnika zaowocowało powrotem do metod wypartych przez produkcję przemysłową (intarsje). Uważność projektantki – odkryciem na nowo tego, co pozornie oczywiste (kamień polny, z którego powstały akcesoria).
Zainteresowanie Mai Ganszyniec materiałami dostępnymi w najbliższym otoczeniu podpowiada, że Nurt będzie płynąć lokalnie i naturalnie. A także konsekwentnie: – Zamiast syntetycznych lakierów korzystamy z tych opartych na wodzie lub wosków czy olejów – deklaruje. – Z kolei skóry garbujemy wyciągami z roślin.
– Nurt nie wpisuje się w estetykę biur pomyślanych jako plac zabaw dla dorosłych – przyznaje Maja Ganszyniec. – Dzisiaj, kiedy naszym codziennym „widokiem” jest koktajl bodźców, form i kolorów na ekranie komputera, coraz mocniej potrzebujemy naturalnych przestrzeni. Dlatego bardzo wierzę we wnętrza, które są kojące. Takie, do których aż chce się odwrócić wzrok, bo dają wytchnienie od wirtualnej rzeczywistości.
Na pytanie o najbardziej deficytową dzisiaj wartość (nie tyle w designie, co świecie w ogóle) odpowiada bez namysłu: – Spokój. Wszyscy mamy z tyłu głowy niekończącą się listę „to do”. Ciągle przesuwamy na później moment wytchnienia. Warunkujemy go załatwieniem tysiąca spraw. To się nigdy nie kończy. Chyba, że sami wciśniemy pauzę, weźmiemy głębszy oddech. Największy luksus? Nie musieć czekać z odpoczynkiem.
Cała kolekcja ma domowy, przytulny charakter, ale kilka produktów od początku było projektowanych także z myślą o przestrzeniach kontraktowych: biurach, hotelach, restauracjach. – Będą dostępne tylko u partnerów, których starannie wybieramy i do których mamy zaufanie – zapowiada współzałożycielka marki. – Z branżowymi gigantami można coś zmienić w skali globalnej. A z kameralnymi firmami rodzinnymi można stworzyć kawałek świata od nowa.
Stół Kompas, krzesła Kos i pufy Stado – ich estetyka wpisuje się w trend udomawiania przestrzeni biurowych, nadawania im mniej formalnego wyglądu. Jednocześnie meble spełniają wymogi miejsc intensywnie użytkowanych. Pracując dla globalnego giganta Ganszyniec nauczyła się spełniać najtrudniejsze wymagania – tak, żeby produkt mógł przejść przez sito rożnych norm obowiązujących na wszystkich rynkach, na których IKEA jest obecna. – Trwałość wynika z mocnej konstrukcji i zastosowanych materiałów – wyjaśnia. – Plastik był ważny dla rozwoju cywilizacji, wspaniale się formuje. Ale jest też nadużywany, a na dodatek źle się starzeje. Zupełnie inną tolerancję mamy do wgnieceń i rysek na drewnie. Stare krzesło też jest piękne – jesteśmy przyzwyczajeni do tego kulturowo. Poza tym drewno, w przeciwieństwie do plastiku, zawsze można naprawić.
Ponadczasowość mebli Nurt wspiera także sam wygląd. Są współczesne, ale wyraźnie osadzone w klasykach. Oryginalność widać w zabawie detalem – to szczegóły odkrywane z czasem. Stół Kompas (prostokątny lub owalny blat, może być intarsjowany dębową czeczotą, na metalowej podstawie) sprawdzi się w pokojach spotkań albo gabinecie, do którego nie chcemy wstawiać klasycznego biurka.
– Kiedy widzę stół Kompas w czyimś biurze, od razu wiem, że korzysta z niego osoba, która widzi wartość w rzeczach nieoczywistych, spoza mainstreamu. Osoba, która wie, że nie tylko czarny, wysoki połysk jest luksusowy – mówi Ganszyniec. Przyznaje też, że lubi przemycać funkcjonalności, których nie widać na pierwszy rzut oka. Krzesło Sarna, występuje w dwóch wersjach podłokietników (pełne lub krótkie), obie są sztaplowane. Podczas sprzątania te z krótszym podłokietnikiem można po prostu zawiesić na blacie, bez konieczności odwracania. Sarna sprawdzi się nie tylko w biurach, ale też jako fotel do restauracji czy hotelowego pokoju.
Więcej o Mai – m.in w artykule na łamach magazynu ICON (jest dostępny także online).
Nurt – strona www.