Niełatwo jest znaleźć partnera, który podobnie do nas rozumie i czuje ducha miejsca czy projektu. Wiedzą o tym wszyscy architekci i inwestorzy. My też o tym wiemy. Dlatego dokumentując wybrane realizacje Marro wracamy do osób, dzięki którym nasza strona internetowa, katalogi i inne materiały są spójne i konsekwentne.

Martyna jest absolwentką fotografii w łódzkiej Szkole Filmowej (PWSFTviT). We wnętrzach szuka harmonii i spokoju, dlatego najchętniej podczas sesji słucha jazzu lub ciszy. Publikuje m.in. na łamach Elle, Elle Decoration, Czas na Wnętrze, M jak Mieszkanie. Współpracuje z włoską agencją fotograficzną Photofoyer. Przez wizjer zawsze patrzy lewym okiem. Prywatnie jest mamą Mikołaja, ze słabością do magazynów wnętrzarskich z różnych stron świata. Znamy się na tyle długo i dobrze, że postanowiliśmy zadać jej kilka pytań o osobistą perspektywę i metodę pracy.

Jak patrzysz na przestrzeń? Co w niej widzisz?

Na wnętrza patrzę jak na obrazy, które przed dotknięciem płótna pędzlem komponujesz w głowie. Szukam rytmu, wspólnego mianownika dla kolorów, faktur, kształtów. Szanuję światło i podążam za nim tak, żebyśmy nie wchodzili sobie w drogę. Przykładam wagę do drobiazgów – miękkiej linii tkanin, odpowiedniego kąta pod którym ustawiam krzesła. We wnętrzach lubię kolor, dlatego w swoich zdjęciach staram się jak najwierniej oddać naturalne barwy.

Co trzeba zrobić z przestrzenią, żeby dobrze wyszła na zdjęciach?

Przede wszystkim dobrze ją zaprojektować. Choć i to nie zawsze –  paradoksalnie i te niedopracowane przestrzenie mogą wyglądać na zdjęciach świetnie. Czasem umiejętności fotografa potrafią „uratować” wnętrze i dać świetny efekt finalny. Odpowiednie ustawienie mebli, odejmowanie zbędnych dodatków czy właśnie dodanie brakującego elementu w kadrze podnosi atrakcyjność wnętrza. Drobnymi ruchami można zaprowadzić harmonię lub zupełnie ją zaburzyć.  Na zdjęciach lubię mieć pod ręką rośliny doniczkowe i ulubione magazyny. Czy w biurze czy w przestrzeni domowej potrafią dodać lekkości w kadrze, przełamując czystą formę.

Czy widzisz jakieś podobieństwa między zawodem fotografa i architekta?

Fotografując myślę o zachowaniu spójności. Dbam o to by poszczególne zdjęcia po złożeniu w całość miały wspólną melodię. Podobnie działa architekt, choć dla niego na tę muzykę składa się funkcjonalność wnętrza, estetyczna forma, indywidualne potrzeby klientów, budżet w ramach którego może się poruszać. Łącząc te wolne sekwencje dźwiękowe oddaje w użytkowanie przestrzeń, będącą trwałym śladem myślenia o danym miejscu. Moim zadaniem jest utrwalić tę myśl w obrazie.

Projekt wnętrza: Pole Architekci, fot. Martyna Rudnicka